Drogi Księże proboszczu,
dzisiejsze Słowo Boże dotyczyło wszystkich nas tu zebranych, i pewnie też trzeba, abyśmy my jako kapłani, zakonnicy, w nim się odnaleźli, w nim się weryfikowali. Ale dla Ciebie w ten dzień Twoich imienin zostawiłem list świętego Pawła do Koryntian. Dzisiejsze słowa bardzo pasują do posługi, jaką pełnisz w tej wspólnocie. Bo kto jak nie Ty w tych różnych zawirowaniach, paradoksach, pogoni dzisiejszego świata masz być tym, który przez słowo pouczenia, ale także niejako całym sobą będzie mówił o tej nieśmiertelności, która zakryje, ubierze śmiertelność tego świata i jego pragnień i pożądań? Kto jak nie Ty ma być świadkiem i apostołem tego niezniszczalnego i nieśmiertelnego świata? Kto jak nie Ty już niedługo ma znowu poprowadzić nas w Wigilię Paschalną z orędziem, że „Zwycięstwo pochłonęło śmierć, że nie ma już zwycięstwa śmierci, że nie ma już jej ościenia, co nas rani i uwiera”?
I choć może czasem nie jest to łatwe, bo może czasem skrzypiące drzwi, spalona żarówka, czy spękany asfalt na cmentarzu nakazują działać na tym polu tak bardzo prozaicznym i codziennym — to jednak myślę, że to także z myślą o Tobie święty Paweł wypowiedział słowa: „Bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny.” I dziś mówią do Ciebie święty Paweł, Twój patron, święty Kazimierz, patron proboszczów święty Jan Vianney, błogosławiony sercanin Jan Maria od Krzyża, czy w końcu sługa Boży ojciec Leon Dehon: Bracie najmilszy, bądź wytrwały i niezachwiany, zajęty ofiarnie dziełem Pańskim. Pamiętaj, że trud Twój nie pozostaje daremny.
Amen — niech się tak stanie!